Płynnie przeszliśmy do wątku poświęconego relacjom pomiędzy użytkownikami rowerów a kierowcami samochodów. Ich stosunki od lat są trudne i nic nie wskazuje na to, aby miały ulec poprawie. Gdyby zapytać statystycznego kierowcę, co myśli o rowerzystach i jakie ma w związku z nimi doświadczenia, raczej na pewno nie powie o nich nic dobrego. Dokładnie tak samo będzie wyglądać ankieta przeprowadzona wśród miłośników rowerów na temat kierowców. Sprawa jest skomplikowana i tak naprawdę obie strony robią wiele, aby napięte stosunki jeszcze bardziej zaognić.
Najwięcej problemów generuje dzielenie jednej przestrzeni drogowej w postaci jezdni. Z założenia jest ona przeznaczona dla posiadaczy aut, jednak od lat rowerzyści robią z niej użytek jako pełnoprawni uczestnicy ruchu drogowego. To nie podoba się właścicielom czterech kółek, dla których rowerzysta stanowi kłopotliwą przeszkodę. Jego pozycja na drodze wobec rozpędzonych samochodów oraz pojazdów komunikacji miejskiej jest słaba, mimo że stoją za nim przepisy. Faktem jest jednak to, że wielu cyklistów nie stosuje się do regulacji, które na jezdni obowiązują wszystkich.
Jedna z najpoważniejszych bolączek związanych z poruszaniem się rowerów na drogach w polskich miastach to brak dostatecznej sygnalizacji o zamiarze skrętu w lewo lub prawo. Rower nie posiada kierunkowskazów, dlatego kierujący nim musi dać znak ręką, że będzie skręcał. Wielu rowerzystów tego nie robi, czym zaskakuje kierowców. Nagły manewr skrętu w wykonaniu cyklisty może się skończyć fatalnie dla niego oraz dla innych uczestników ruchu. Jeśli zatem chcemy oddawać się jeździe w mieście, musimy pamiętać o obowiązujących przepisach.