Teraz chciałbym żebyś odpowiedział na kilka pytań dotyczących tego, jak zwykle pokonujesz zakręty — możliwie uczciwie i zgodnie z prawdą. Jeśli niektórych odpowiedzi nie jesteś pewien, wsiądź na motocykl i sprawdź, jak zachowujesz się na krętej drodze. A zatem:
• Kiedy skręcasz — czy jedziesz mniej więcej środkiem pasa ruchu, czy też po innej „motocyklowej” linii?
• Dojeżdżając do ostrego zakrętu hamujesz, czy tylko odpuszczasz gaz?
• Jeśli hamujesz — robisz to przed pochyleniem motocykla, czy w czasie pokonywania zakrętu?
• Jeśli hamujesz — używasz obu hamulców, tylko przedniego, czy tylko tylnego?
• W czasie pokonywania zakrętu — gdzie odruchowo koncentrujesz wzrok? Patrzysz na jezdnię przed motocyklem, na krawężnik po którejś stronie, na jezdnię dalej za skrętem, gdzieś indziej ?
• Pochylasz głowę razem z motocyklem, czy też niezależnie od jego pochylenia utrzymujesz głowę tak, że linia oczu jest położona poziomo?
• Czy przechylasz motocykl działając intuicyjnie, czy świadomie używasz przeciw-skrętu?
• Kiedy pochylasz motocykl, aby wejść w zakręt — utrzymujesz gaz na stałym poziomie, zmniejszasz czy też dodajesz gazu?
Niektórzy powiedzą zapewne, że to głupie pytania. Jeśli przejechałem już tysiące kilometrów nigdy ich sobie nie zadając, po co teraz zajmować się takimi nudnymi szczegółami? W porządku — jeśli jesteś w pełni zadowolony ze swojego sposobu prowadzenia maszyny i nie sądzisz, byś mógł cokolwiek w nim poprawić, odłóż książkę i wsiadaj na motocykl. Może się jednak zdarzyć, że w czasie jazdy zwrócisz uwagę na innych motocyklistów, którzy wchodzą w zakręty chwiejnie, przecinają linię środkową drogi, nagle zwalniają w połowie łuku, zmuszając cię do ciągłego uważania, żeby nie wjechać im w bagażnik. Zgodzisz się zapewne, że tamtym przydałoby się kilka lekcji sprawnego pokonywania zakrętów.
Oczywiście możesz też zamknąć się w łazience i dokładnie przyjrzeć się temu gościowi w lustrze szukając podobieństw między nim a tymi nieopierzonymi młokosami, którzy nie potrafią skierować motocykla tam, gdzie chcą. Jednak niezależnie od tego, jak oceniasz własne umiejętności sprawdź, czy ta książka pomoże ci poprawić nieco taktykę pokonywania zakrętów.
Widziałeś pewnie w życiu wielu motocyklistów, dla których pokonywanie zakrętów polegało na przepychaniu maszyny na siłę przez kolejne łuki i duszeniu gazu tak, że opony zaczynały wyć. Jednak poprawienie kontroli (szybkości także!) na zakrętach nie polega na nieustraszonym duszeniu gazu, tylko na technice jazdy. Trzeba podejmować właściwe działania we właściwym czasie. Dlatego zadałem kilka podchwytliwych pytań. Oczywiście szerokie łagodne zakręty, jakie spotykamy na dwupasmówkach, nie wymagają żadnych szczególnych umiejętności. Natomiast kręte, wąskie boczne drogi to czasami prawdziwe wyzwanie — a i na autostradach zdarzają się trudne podjazdy, gdzie bez ostrzeżenia zmienia się kąt albo kierunek zakrętu. Im ciaśniejszy zakręt, tym ważniejsza jest dobra technika jazdy.
Zwolnij — popatrz — pochyl się i dodaj gazu.
Szkoły jazdy w różny sposób opisują techniki prawidłowego pokonywania zakrętów. Można je jednak podsumować jednym zwięzłym hasłem: „Zwolnij — popatrz — pochyl się i dodaj gazu”. Ten skrót wykorzystywany jest w szkołach nauki jazdy na motocyklu w USA. Proste hasło pomaga zapamiętać szczegóły. Zatem po kolei.
Zwolnij.
Kiedy dojeżdżasz do zakrętu, powinieneś zwolnić do takiej prędkości, z jaką — twoim zdaniem — bez problemu możesz go pokonać. Najczęściej do ciasnych zakrętów dojeżdżamy wyłącznie odpuszczając gaz. Dobrze jest zwolnić póki motocykl jeszcze jedzie wyprostowany i po linii prostej, bo wtedy możemy najskuteczniej hamować, nie ryzykując poślizgu i wypadnięcia z drogi. W sytuacji idealnej nie tylko odpuszczamy gaz, ale też używamy obu hamulców.
Po co hamulce? Bo odpuszczenie gazu także powoduje hamowanie (silnikiem), ale tylko tylnego koła. Aby zachować pełną przyczepność, powinniśmy użyć obu hamulców. Po pierwsze, powinniśmy być przygotowani na ostrzejsze hamowanie, jeśli na przykład odkryjemy, że zakręt jest ciaśniejszy niż nam się wydawało. Po drugie, jeśli w momencie pochylenia motocykla na drodze pojawi się jakaś przeszkoda albo inne niebezpieczeństwo, musimy być gotowi na hamowanie na granicy przyczepności kół. Jeśli przyzwyczaimy się, że przed zakrętem używamy także przedniego hamulca, to w razie niebezpieczeństwa także go użyjemy, dzięki czemu unikniemy poślizgu tylnego koła.
Popatrz.
Zanim zanurkujemy w ostry zakręt na pełnej prędkości, naprawdę powinniśmy przyjrzeć się, dokąd biegnie droga, ocenić nawierzchnię (czy nie jest luźna, czy nie leżą na niej krowie placki albo inne śmieci), sprawdzić, czy w cieniu drzew na poboczu nie kryje się okazały jeleń gotowy wyskoczyć przed motocykl albo czy na samym zakręcie nie leżą mokre liście. Pamiętaj, że najlepszy widok na drogę mamy z zewnętrznej linii zakrętu. Zatem przy skręcie w prawo najlepszą widoczność będziemy mieli wtedy, kiedy już w czasie hamowania skierujemy motocykl w stronę linii środkowej drogi.
Kiedy już jesteś gotowy do skrętu, obróć głowę tak, aby czubek twojego nosa wskazywał kierunek, w którym chcesz jechać. Jasne, ruch samych oczu za przyciemnionymi okularami jest bardzo efektowny, ale obrócenie całej głowy pomaga utrzymać kontrolę nad kierunkiem jazdy i pewniej wchodzić w zakręty.
Pochyl się i dodaj gazu.
Zmniejszyliśmy już szybkość, ustawiliśmy motocykl tak, aby mieć możliwie najlepszą widoczność, nasza broda wskazuje kierunek, w którym chcemy jechać — teraz pora na pochylenie maszyny i lekkie dodanie gazu. Motocykl można zmusić do przechylenia się na kilka różnych sposobów. Możesz przenieść ciężar ciała na siodełku, popchnąć korpus maszyny kolanami, nacisnąć stopą jeden podnóżek (czyli przenieść na niego ciężar ciała) albo delikatnie popracować kierownicą. To, jak konkretny motocykl reaguje na każdą z tych metod, zależy od wielu czynników, m.in. od tego, jaka jest relacja wagi maszyny do wagi motocyklisty. Niezależnie jednak od tych czynników najlepszą metodą pochylenia każdego dwukołowego pojazdu jest użycie kierownicy. Pchnij do przodu prawą rączkę, aby pochylić motocykl w prawo. Pchnij lewą, aby pochylić go w lewo. Tak, to nie pomyłka — to przeciwskręt. Pchnij kierownicę na tyle mocno, żeby motocykl pochylił się i skierował tam, gdzie chcesz, a potem zmniejsz nacisk, aby maszyna spokojnie i stabilnie jechała po łuku.
„Zaraz, zaraz — myślisz zapewne — wiem już, że trzeba pchać prawą rączkę, żeby skręcić w prawo, ale co powiedziałeś przedtem? Dodać gazu? Przecież, jeśli dodam gazu w czasie skręcania, to motocykl pojedzie szerszym łukiem albo tylne koło wpadnie w poślizg.
Spokojnie. Sprawa wyda ci się zupełnie oczywista, kiedy tylko zastanowimy się nad kilkoma szczegółami. Po pierwsze — kiedy motocykl pochyla się w skręcie, efekt jest taki, jakby średnica kół nagle nieco się zmniejszyła. Jeśli nie dodamy odrobinę gazu, to jadąc na kołach o nieco mniejszej średnicy nie zdołamy utrzymać tej samej prędkości, którą mieliśmy przed pochyleniem. Spadek szybkości wynikający ze „zmniejszenia się” tylnego koła będzie taki, jakbyśmy lekko nacisnęli tylny hamulec. Zatem dodanie gazu, kiedy jesteśmy pochyleni na zakręcie, nie tylko nie zmniejsza przyczepności, ale wręcz pozwala ją zachować.
Ważne jest także to, że lekkie dodanie gazu pomaga zachować równowagę między przodem a tyłem motocykla, stabilizuje motocykl w środkowej części zawieszenia i zwiększa bezpieczeństwo przechyłu (bo zmniejsza nieco jego kąt). Jeśli nie dodasz gazu w czasie skręcania, motocykl może zacząć się kołysać i podskakiwać.
„Co w tym złego, żeby zmniejszyć gaz i pozwolić maszynie nieco zwolnić?” — zapyta ktoś. Niestety, zmniejszenie gazu powoduje nie tylko zmniejszenie przyczepności, ale także sprawia, że motocykl bardziej się pochyla — aż do muśnięcia ziemi. Jeśli zobaczysz, że twoja maszyna na ostrych zakrętach sypie iskrami trąc zewnętrznymi częściami o asfalt, zastanów się nad tym, jak używasz gazu na zakręcie. Poprawna technika polega na tym, by stopniowo dodawać gazu tak, aby silnik gładko ciągnął motocykl do przodu przez cały łuk zakrętu. W ten sposób nie tylko pokonujesz zakręt po eleganckim bezpiecznym łuku, ale także zwiększasz przyczepność i jedziesz po takiej samej linii, za to przy nieco mniejszym pochyleniu maszyny — a więc pokonujesz zakręt bezpieczniej.